Nie powinnam dodawać tego rozdziału, ale skoro już go napisałam, to nie było sensu go przetrzymywać. Chciałam Wam tylko powiedzieć, jak bardzo boli mnie to, że mam ponad 200 wyświetleń rozdziału i tylko trzy komentarze. Czy naprawdę jest tak źle, że nikt nie chce komentować? Staram się jak mogę, żeby rozdziały były najciekawsze. Poświęcam swój czas, żeby jak najszybciej je skończyć i dodać. A przecież w tym czasie mogłabym robić dziesiątki innych rzeczy. Zdaję sobie sprawę z tego, że wybierając taką a nie inną tematykę bloga sama skazałam się na małą popularność, ale kiedy patrzę na te statystyki, na to ile osób odwiedza bloga, jak wiele wyświetleń mają rozdziały i jak mało komentarzy, to po prostu chce mi się płakać. A co za tym idzie, nie mam ochoty ani motywacji do pisania dalszych rozdziałów. Pamiętajcie, że komentarze naprawdę mają magiczną moc, a ja nie oczekuję, że będziecie mnie zawsze chwalić i z wielką chęcią przyjmę również konstruktywną krytykę.
Przepraszam za wszystkie błędy i życzę Wam przyjemnej lektury, chociaż wielu z Was prawdopodobnie znienawidzi mnie po przeczytaniu tego rozdziału. Pamiętajcie jednak, że swoją nienawiść możecie wyrazić za pomocą komentarza.
Ciocia Bella.
wtorek, 30 czerwca 2015
środa, 24 czerwca 2015
Rozdział 22. Lucjuszu, czego mi nie mówisz?
- Musimy wracać - powiedziałam stanowczo, przemywając sobie twarz zimną
wodą. List od Dracona nadal leżał na ziemi. - Nie mamy czasu do stracenia.
- A więc twój stan zdrowia nie robi na tobie wrażenia, ale wypadek
tamtej dziewczyny sprawia, że bez wahania podejmujesz decyzję o powrocie.
Lucjusz uśmiechnął się krzywo, a ja spojrzałam na niego karcąco.
- To co innego - warknęłam i zaczęłam gorączkowo szukać czystych ubrań.
- Narcyzo, uspokój się - poprosił, kładąc rękę na moim ramieniu.
- Nie będę spokojna! - krzyknęłam, choć wcale nie zamierzałam. - Muszę
wracać do Dracona i Hermiony! To, że nie podoba ci się krew dziewczyny, z którą
umawia się nasz syn i że jej los jest ci obojętny, nie znaczy, że mnie również.
Ta dziewczyna pomogła mi w jednym z najtrudniejszych etapów w moim życiu, była
przy mnie, kiedy nikt inny tego nie robił. Teraz moja kolej, żeby się jej
odwdzięczyć, więc jeśli masz zamiar powstrzymywać mnie przed powrotem do
Londynu, to musisz wiedzieć, że...
- Narcyzo, posłuchaj mnie! - krzyknął Lucjusz, a ja zamarłam
zaskoczona. To był jedyny sposób, by mógł coś powiedzieć.
- Co?
Lucjusz chwycił moje dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Rozumiem - powiedział spokojnie. - Wiem, jak ważna jest dla ciebie ta
dziewczyna i że w tej chwili twoim priorytetem jest znalezienie się przy niej.
Rozumiem to.
- Naprawdę? - zdziwiłam się.
- Naprawdę - uśmiechnął się lekko.
- A teraz pędź do nich. Hermiona cię potrzebuje.
- Dziękuję - wyszeptałam wciąż zaskoczona.
- Kocham cię, Narcyzo - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Obiecaj
mi, że będziesz na siebie uważała.
- Obiecuję. Zobaczymy się w domu - szepnęłam i pocałowałam go na
pożegnanie. Lucjusz przyłożył sobie moją dłoń do policzka, a potem powoli ją
puścił.
Policzyłam do trzech i po chwili poczułam mocne szarpnięcie w okolicy
pępka.
wtorek, 9 czerwca 2015
Rozdział 21. Czy ja wyglądam na kogoś, kto ma drobne?
- Żartujesz - oznajmił Lucjusz, kiedy weszliśmy do hotelowego pokoju. -
Narcyzo, proszę, powiedz, że żartujesz.
- Oj, nie marudź - zganiłam go. - Tutaj jest pięknie. Spójrz tylko na
ten widok za oknem - zachwyciłam się, wyglądając przez okno na piaszczystą
plażę i falujące morze.
- Ja cię błagam, powiedz, że to tylko część jakiegoś twojego kolejnego
super planu. Tak jak wtedy, kiedy zabrałaś mnie na jakąś mugolską wieś, a potem
okazało się, że chciałaś się ze mną podroczyć i w końcu wylądowaliśmy w Paryżu.
- Nic z tego Lucjuszu – pokręciłam głową. - Och, tutaj jest po prostu
bajecznie - uśmiechnęłam się, otwierając okno, żeby poczuć morskie powietrze. -
Kochanie, chodźmy na plażę - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, zanim
zdążył zareagować.
- Ale... - jęknął.
- Co znowu?
- Dlaczego?
- Co dlaczego?
- Dlaczego akurat to miasto? Dlaczego Polska? Przecież jest tak wiele
wspaniałych miejsc na świecie.
Westchnęłam.
- O tym mieście opowiedział mi Roman. Czarodziej, który zajmował się
remontem w naszym domu - wyjaśniłam, kiedy napotkałam pytające spojrzenie
Lucjusza. - Twierdził, że to najbardziej magiczne miejsce na świecie, a ja mu
wierzę - uśmiechnęłam się z entuzjazmem. - No nie rób takiej zbolałej miny!
Zobaczysz, że jeszcze ci się tutaj spodoba - zaśmiałam się i pociągnęłam go w
stronę deptaka prowadzącego na plażę. – To miejsce skradnie ci serce.
Lucjusz mruknął jeszcze coś w stylu "ty mnie wykończysz, kobieto",
ale ja udałam, że tego nie słyszałam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)