wtorek, 6 grudnia 2016

Rozdział 37. Co teraz z nami będzie?

„Nawet jeśli nie jest od razu odwzajemniona, miłość zdoła przetrwać jedynie wtedy, jeśli istnieje iskierka nadziei – bodaj najmniejsza - że zdobędziemy z czasem ukochaną osobę. A reszta jest czystą fantazją”
 ~ PAULO COELHO
~*~

- Ten jest całkiem przystojny - powiedziała Esme, wskazując na wysokiego bruneta stojącego przy barze.
- Za młody - stwierdziła Andromeda, dopijając swojego drinka.
- Daj spokój! To już czwarty, którego odrzuciłaś, zdecyduj się na coś - zirytowała się Esme.
- To po to tutaj przyszłyśmy? Żeby szukać mi faceta? - oburzyła się moja siostra.
- Kochana, twoje dni są policzone, powinnaś znaleźć sobie kogoś do zabawy!
- Esme! - syknęłam zaskoczona jej słowami. - Ty jesteś pijana!
- Oj, tylko troszeczkę. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę - pokręciłam głową. - Co się stało z porządną panią profesor?
- Zostawiłam ją w zamku - powiedziała, wstając ze swoim kieliszkiem w ręku. - Stawiam wszystkim kolejkę! - wykrzyknęła na cały głos i roześmiała się, a wszyscy jej zawtórowali. 

sobota, 6 sierpnia 2016

Patronus

Hej ;) Chciałam tylko powiedzieć, że żyję. Tak jakby.
Raczej nie tego oczekiwaliście, bo nie jest to rozdział i szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, kiedy się on pojawi, ale o tym później.
Nie było mnie tutaj i prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie, ponieważ mam pracę. Nie jest to nic wielkiego, sprzedaję lody w jednej ze znanych sieci lodziarni. Jednak ta praca pochłania większość mojego czasu. Pracuję po 10, czasem 12 godzin dziennie, więc kiedy wracam do domu, jestem padnięta. W dodatku pracuję 5-6 dni w tygodniu i jeden lub dwa mam wolne, więc zanim tak naprawdę zdążę poczuć, że mam wolne, muszę wracać do pracy, gdzie nie mam czasu myśleć nad fabułą i pisać rozdziałów.

wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 36. Złe wieści

„Nadzieje bierze mnie w ramiona i trzyma w swoich objęciach, ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni, wszystko będzie dobrze, a ja jestem na tyle szalona, że ośmielam się w to wierzyć”
~Tahereh Mafi

 ~*~

Dni mijały niepostrzeżenie i zanim zdążyłam się zorientować, październik dobiegł końca, a Noc Duchów zbliżała się wielkimi krokami. Postanowiłam skorzystać z tego, że jesienne słońce wciąż jeszcze przygrzewało i zamiast kisić się w moim małym gabinecie, ubrałam cieplejszy sweterek i wyszłam na spacer po błoniach. Drzewa już prawie zgubiły liście, przez co błonia mieniły się złoto-pomarańczowymi barwami. Ścieżka usłana liśćmi przypomniała mi dzieciństwo, kiedy to jeszcze niewinna Bellatrix zaczarowywała dla mnie liście, by same zbierały się w kupki, w które z radością wskakiwałam. Przez chwilę zatraciłam się we wspomnieniach i zapomniałam o tym, że na biurku czekają na mnie dziesiątki prac do sprawdzenia. Szybko jednak zostałam przywrócona do rzeczywistości przez korzeń, ukrywający się pod liśćmi. Zanim zdążyłam się zorientować, sunęłam w dół, ślizgając się na wilgotnych liściach. Miałam szczęście, że wzniesienie, z którego się stoczyłam, nie było wysokie i zanim zdążyłam nawet krzyknąć, leżałam już na dole. Szybko rozejrzałam się, czy aby żaden uczeń nie widział mojego upadku. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że byłam sama. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co się stało i że siedzę na ziemi, a moja szata jest oblepiona liśćmi. Roześmiałam się i korzystając z faktu, że byłam sama, zamiast wstać, położyłam się i zaczęłam wpatrywać się w niebo. Jak za starych dobrych czasów, kiedy jeszcze bawiłam się z Bellą. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, ponownie zatracając się we wspomnieniach.

piątek, 25 marca 2016

Miniaturka 4. Hello



Hello from the other side
I must have called a thousand times
To tell you I'm sorry for everything that I've done
But when I call you never seem to be home
Hello from the outside
At least I can say that I've tried
To tell you I'm sorry for breaking your heart
~Adele „Hello”

Pomysł na tę miniaturkę pojawił się wczoraj wieczorem podczas słuchania piosenek niesamowitej Adele, a całość napisałam dzisiaj. Co tu dużo mówić, zapraszam do czytania i przepraszam za błędy ;)
Ze specjalną dedykacją dla Karoliny ;*

~*~

Czterdziestoletnia kobieta przekroczyła próg wiejskiego domu. 

Minęło sporo czasu, od kiedy była tu po raz ostatni. Wiele lat temu mieszkała tu z mężczyzną, z którym miała nadzieję spędzić resztę swojego życia. Okazało się jednak, że los nie był im przychylny i po wielu kłótniach postanowili się rozstać. Dostała od niego ten dom, jako prezent na pożegnanie. Jednak nie zamierzała tam zostać. Wyprowadziła się wkrótce po zerwaniu i już nigdy nie wróciła. Nigdy, aż do tej chwili.

Wolnymi ruchami rozpięła swój kremowy płaszcz i powiesiła go na wieszaku, który stał dokładnie w tym samym miejscu, co kiedyś. Szybkie zerknięcie na stan domu wystarczyło jej do stwierdzenia, że od jej wyprowadzki nikt w nim nie przebywał. Przejechała dłonią po zakurzonym stoliku i zrozumiała, że czeka ją kilka długich dni sprzątania. W głębi duszy bardzo ją to ucieszyło. Potrzebowała zajęcia, które pozwoli jej oderwać się od rzeczywistości.

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 35. Mam dość bycia nieszczęśliwą

Ponownie spojrzałam na liścik trzymany w dłoni, po czym zgniotłam go i wrzuciłam do kominka.
- Wszystko w porządku? - spytała zatroskanym głosem Andromeda.
Westchnęłam głośno i zaczęłam wpatrywać się w okno. Myślałam o wszystkim tym, co wydarzyło się w ostatnim czasie. O rozpoczęciu pracy w Hogwarcie, o przyjaźni z Esme, o tym, co działo się w życiu Dracona i czy Astoria spełnia moją prośbę. Głównie jednak moje myśli zaprzątał Jason. Nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania. Co nim kierowało, kiedy mnie pocałował? Czy był szczery? Jakie były jego zamiary? Co tak naprawdę do mnie czuł? I co najważniejsze: czy ja czułam coś do niego?

czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 34. Czarny Jednorożec

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam, gwałtownie odsuwając się od Jasona. Ten wydał się zaskoczony takim obrotem spraw. - Dlaczego to zrobiłeś? - powtórzyłam ostrym tonem.
Jason patrzył na mnie przez chwilę, a w jego oczach błyskały iskierki, które bardzo mi się nie podobały.
- Narcyzo, odkąd zobaczyłem cię po raz pierwszy...
- Jason, nie - przerwałam. - Nie kończ tego, proszę.
Odsunęłam się jeszcze bardziej i starałam się zahamować łzy wściekłości, które napłynęły mi do oczu. Zbyt dobrze wiedziałam, co chciał powiedzieć, bym mogła pozwolić mu skończyć.
- Nie chcę tego słuchać - powiedziałam spokojnie. - To był naprawdę uroczy wieczór i jestem za niego wdzięczna, ale jeśli liczyłeś na coś więcej, to bardzo mi przykro, ale cię rozczaruję.
Jason westchnął głęboko.

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 33. Barwy jesieni + małe wyjaśnienie

Myślę, że najpierw zasługujecie na porządne wyjaśnienia.
Zawiodłam. Wiem o tym doskonale i czuję się z tym okropnie. Mogłabym godzinami opowiadać o sorce, która za cel obrała sobie zniszczenie mnie psychicznie poprzez sprawdziany i kartkówki z wiedzy którą normalnie zdobywają studenci chemii; o tym, że przez nią przez ponad miesiąc nic nie napisałam, a kiedy sprawa została załatwiona, a ja wreszcie miałam czas, żeby wrócić do pisania, okazało się, że nie umiem. Ta kobieta zabiła we mnie wszystko, co kochałam. Przestałam pisać, czytać, udzielać się towarzysko, moje życie ograniczyło się do totalnego minimum. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że z przerażeniem odkryłam, że pisania wcale mi nie brakowało. Okazało się, że blog to kolejny przykry obowiązek. Ta myśl sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej i jeszcze bardziej nienawidziłam tamtej kobiety. Mijały dni, tygodnie, a ja przestałam w ogóle zaglądać na bloga. Aż w końcu powiedziałam sobie, że dłużej tak nie mogę. Przecież w to opowiadanie włożyłam całe serce, nie mogłam tak po prostu zrezygnować, nie mogłam pozwolić, by wygrała. Zaczęłam trochę pisać, ale po kilku zdaniach straciłam chęć i tak już zostało. Dwa tygodnie później znowu trochę napisałam i znowu straciłam zapał. I tak było kilka razy. Aż do czwartku. Dzięki Waszym komentarzom miałam siłę, by skończyć ten rozdział. Nie jest on dobry, po takim czasie zasługiwaliście na coś zdecydowanie lepszego niż to, co dostaliście, ale ze smutkiem stwierdzam, że tylko na tyle było mnie stać :( Chcę jeszcze napisać, że rozdział skończyłam pisać w czwartek, ale chciałam jeszcze dopisać tę notkę, ale w czwartek wieczorem okazało się, że wszystkie studniówkowe dekoracje się zniszczyły i cały piątek spędziłam na sali wraz z innymi uczniami, usiłując je naprawić, a po powrocie do domu (po jedenastu godzinach strojenia sali) byłam zbyt zmęczona by siedzieć, a co dopiero myśleć ;) sobota z kolei upłynęła mi pod znakiem przygotowań do studniówki i dopiero teraz znalazłam chwilę czasu, żeby skończyć tę notkę ;)
Rozdział pragnę zadedykować wszystkim tym, którzy skomentowali poprzedni rozdział i dali mi siłę, by skończyć ten, naprawdę bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję, jesteście najlepsi <3 
~*~

layout by oreuis