– Jak spałaś? – spytał Jason, kiedy tylko otworzyłam oczy.
Odkąd wybudził się ze śpiączki, większość czasu spędzaliśmy razem. Rozstawaliśmy się tylko na czas zajęć i moich wizyt u Andromedy. Noce spędzaliśmy razem, śpiąc wtuleni w siebie. Nie potrafiłam zasnąć, jeśli nie było go obok mnie. Martwiłam się za każdym razem, kiedy spóźniał się na posiłek albo nie przychodził do mnie po zajęciach. Sama nie wierzyłam w to, że w tak krótkim czasie, tak bardzo się do niego przywiązałam.
– Dobrze. – Wyciągnęłam rękę, żeby pogłaskać go po policzku. – Jak długo już nie śpisz?
– Jakiś czas – odrzekł z uśmiechem i pocałował moją dłoń. – Lubię patrzeć, jak śpisz. Jesteś wtedy taka spokojna. Dlaczego się śmiejesz?
– Nic, po prostu... usłyszałam kiedyś to samo od Lucjusza.
Przez chwilę wstrzymałam oddech w obawie, że wspomnienie mojego byłego męża spowoduje między nami jakieś napięcie, ale nic takiego się nie stało.
Przez chwilę wstrzymałam oddech w obawie, że wspomnienie mojego byłego męża spowoduje między nami jakieś napięcie, ale nic takiego się nie stało.
– Cóż, facet wiedział, co docenić – stwierdził Jason i pocałował mnie w policzek. – Powinniśmy się zbierać, żeby zdążyć na śniadanie.