wtorek, 23 września 2014

Rozdział 1. Nowy początek

„Nadzieja jest dostępna dla wszystkich.
Nawet ci, którzy nic nie mają, wciąż mają nadzieję.” Tales z Miletu

~*~

Białe pawie.
Biały bez.
Białe tulipany.
Ogród cały skąpany w bieli.
Lucjusz zawsze miał obsesję na punkcie bieli. Zabawne. Biel jest symbolem czystości, niewinności. A nasze życie… no cóż, niewinne to ono nie było.
Od dwudziestu minut stałam w ogrodzie, obserwując ptaki, wsłuchując się w szum fontanny oraz rozmyślając o tym, co się stało z moim życiem.
Przecież miało być tak pięknie. Razem z Lucjuszem mieliśmy wieść szczęśliwe, spokojne życie. Tego oboje pragnęliśmy. Cóż… ja tego pragnęłam. Okazało się bowiem, że mój mąż ma zupełnie inne priorytety. Przez swoją fascynację czarną magią ściągnął na nas plagę nieszczęść. Lata strachu, setki nieprzespanych nocy, ciągły lęk o życie tych, których kocham. Właśnie to przyniosło mi małżeństwo z Lucjuszem. Oczywiście bywały też wspaniałe, szczęśliwe momenty. Jak narodziny Dracona, czy nasz ślub, ale tych złych chwil było dużo więcej.

Myślałam o tym, co działo się u mojego jedynego syna. Czy był szczęśliwy? Czy dokonywał właściwych wyborów? Czy był dobrym człowiekiem? I wreszcie, czy chciał się ze mną zobaczyć? Czy był na to gotowy? Wyobraziłam sobie, że znów trzymam go w swoich ramionach, że podaję mu rano śniadanie, że po raz ostatni odprowadzam go na King's Cross.
Lubiłam odprowadzać go na pociąg. Zawsze byłam wtedy smutna, wiedząc, że minie trochę czasu, zanim znowu go zobaczę, ale on był wtedy taki szczęśliwy. Mógł poczuć się dorosłym, a ja nie byłam w stanie przy nim płakać. Robiłam to zawsze po powrocie do pustego domu. Tak, portrety w naszym domu często słyszały mój szloch. Z czasem nauczyły się nie pytać, co tym razem się stało.
Nagle poczułam na swoim ramieniu ciężką dłoń. Odwróciłam się przerażona. Nie spodziewałam się tutaj nikogo, a tym bardziej jego.
– Wszystko w porządku? – spytał Lucjusz.
Nie odpowiedziałam. Czy było w porządku? Nie. Od roku nie widziałam mojego syna, moja siostra nie żyła, a z drugą nie rozmawiałam od przeszło 25 lat. Byłam samotna. Moje małżeństwo już prawie nie istniało, a ja nie miałam ani ochoty, ani siły, żeby je ratować. W dodatku mój mąż zdawał się w ogóle tego nie zauważać.
– W jak najlepszym – odpowiedziałam w końcu i uśmiechnęłam się sztucznie. Te sztuczne uśmiechy miałam doprowadzone do perfekcji.
– Narcyzo, proszę, nie okłamuj mnie. – Usłyszałam w jego głosie smutek. Czyżby jednak czegoś się domyślał? – Widzę, że coś jest nie tak.
– Bystry jesteś – mruknęłam pod nosem tak, żeby mnie nie usłyszał. – Przecież powiedziałam, że wszystko jest w porządku – dodałam chyba trochę za szorstko.
Lucjusz zaczął głośno oddychać. Widocznie usiłował pokonać gniew.
– Dokąd to wszystko zmierza? – spytał, nie patrząc na mnie, lecz na drzewa.
– Do jesieni – odpowiedziałam. Doskonale wiedziałam, że nie o to mu chodziło, ale czułam dziką satysfakcję, wprawiając go w złość. Przez tyle lat byłam na dalszym planie. Nie przejmował się tym, co czuję. Wcześniej wydawało mi się, że moja miłość wystarczy, że mogę kochać za nas dwoje. Przez jakiś czas to nawet działało, ale w końcu dotarło do mnie, że oszukiwałam samą siebie.
– Dlaczego mi to robisz? Dlaczego, chociaż raz, nie powiesz mi, co tak naprawdę czujesz? – spytał.
– Chcesz wiedzieć, co czuję? Naprawdę? Nagle zaczęło cię to obchodzić? – wybuchłam. – Nie możesz już sobie pozabijać ani nikogo potorturować dla swojego Pana, więc nagle przypomniałeś sobie, że masz żonę?!
– Doskonale wiesz, że to nie tak. I nikogo nie zabijałem, to była specjalność twojej siostry! – odpowiedział krzykiem.
– Więc chcesz powiedzieć, że przez te wszystkie lata nikogo nie zabiłeś? A Trawersowie zmarli na groszopryszczkę?!
– Dobrze! Niech ci będzie, zabijałem! Ale nie jestem z tego dumny! A twoja siostra…
– Bella nie żyje!
– Dostała to, na co zasłużyła!
– Jak śmiesz?! – krzyknęłam i wstałam wściekła. – A co, gdyby ktoś tak powiedział o tobie?! Albo… albo o Draconie?! – Ostatnie słowo wykrzyknęłam ze łzami w oczach. Ostatnio każda myśl o nim kończyła się moim płaczem.
– Więc o to chodzi?! O Dracona, tak?! Doskonale wiesz, dlaczego nie jest tutaj mile widziany. Narcyzo, spójrz prawdzie w oczy! On umawia się ze szlamą!
Tego było za wiele.
– NIGDY–WIĘCEJ–NIE–UŻYWAJ–TEGO–SŁOWA–W–MOJEJ–OBECNOŚCI! – wysyczałam, kładąc nacisk na każde słowo.
– Bo co? Nagle stałaś się zwolenniczką szlam?! – zaśmiał się.
– Doskonale wiesz, o co mi chodzi!
– Tak! Święta Narcyza, patronka szlam i mugoli!
Wymierzyłam mu policzek. Widziałam w jego spojrzeniu dezorientację i zaskoczenie. Przez chwilę byłam z siebie dumna, ale potem… po prostu coś we mnie pękło. Ruszyłam przed siebie i weszłam do lasu. Wiedziałam dokąd iść. Przedzierałam się przez krzaki, które raniły moje ręce i twarz, ale nie zwracałam na to uwagi. W końcu, po pięciu minutach biegu, byłam na miejscu. Spojrzałam na piękny, wielki, okazały bez. Biały bez. Oparłam się o jego pień, zsunęłam na ziemię i zapłakałam. Byłam tak bardzo nieszczęśliwa.
Nie wiem, ile płakałam. W pewnym momencie po prostu zabrakło mi łez. Siedziałam, więc pod tym głupim drzewem, chowając twarz w dłoniach. Nie chciałam wracać do domu. Nie chciałam i nie byłam na to gotowa.
– Narcyzo… – usłyszałam za sobą głos Lucjusza. Przestraszyłam się, bo nie usłyszałam, kiedy przyszedł. – Przepraszam.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, wciąż siedząc na ziemi.
– To chyba ja powinnam cię przeprosić – powiedziałam z nutką szyderczości w głosie.
– Nie masz powodu do przeprosin. Byłem głupcem. Byłem tak wielkim głupcem. Kiedy uciekłaś… – głos zaczął mu się łamać. – Tak bardzo się bałem. Szukałem cię, wołałem. Bałem się, że już cię nie znajdę, że odeszłaś.
Milczałam. Czy mówił prawdę? Bał się tego, że mnie stracił, czy tego, co powiedzą inni? Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie.
– Narcyzo, przepraszam – powtórzył.
– Za co? – spytałam. – Czy ty w ogóle wiesz, co się stało?
– Ja… obraziłem cię i bardzo tego żałuję – słyszałam skruchę w jego głosie, ale wiedziałam, że nie ma pojęcia, co takiego zrobił. Postanowiłam mu pomóc.
– Nie zwracałeś na mnie uwagi, Lucjuszu – powiedziałam. – Patrzyłeś na mnie, ale mnie nie widziałeś, nie zauważałeś. Jakbym w ogóle nie istniała. Raniłeś mnie każdego dnia. Jak mam o tym zapomnieć?
– Wybacz mi. Błagam. Ja cię kocham, Narcyzo.
– A co, jeśli ja już nie potrafię kochać ciebie?
– Ja… wiem, że jest źle, ale nie możesz z nas zrezygnować.
Przez chwilę na mnie patrzył, a potem upadł przede mną na kolana. Tego się nie spodziewałam.
– Proszę, Narcyzo! – złapał mnie za rękę. Chciałam ją zabrać, ale nie potrafiłam. Nie mogłam. Po prostu… przez chwilę miałam wrażenie, że może nam się udać, że możemy znów nauczyć się kochać. – Jesteś miłością mojego życia. Nadajesz mu sens. Ty… Ty jesteś sensem mojego życia. Jedyne, czego pragnę, to ty.
– To, co mówisz, jest naprawdę piękne, ale same słowa nie są w stanie naprawić naszych relacji. Potrzebuję znaku, że coś się zmieni, Lucjuszu. Potrzebuję jakiejś nadziei.
– Zrobię wszystko, co zechcesz. Co tylko sprawi, że będziesz szczęśliwa.
Zastanowiłam się. Tak naprawdę, chciałam tylko jednej rzeczy.
– Jedyną rzeczą, jakiej naprawdę pragnę, jest spotkanie z naszym synem – oznajmiłam.
Przez chwilę milczał. Wiedziałam, że to dla niego trudne. W końcu Draco złamał najważniejszą zasadę rodu Malfoyów: nigdy nie zadawaj się z nikim, kto nie jest czystej krwi.
– Zobaczę, co da się zrobić. Ale niczego nie obiecuję, Draco jest dobry w czarach i wie jak się ukryć, tak, żeby nikt go nie znalazł. Ma to z resztą po tobie.
– Samymi komplementami nie sprawisz, że o wszystkim zapomnę – powiedziałam chłodno, ale uśmiechnęłam się lekko. Lucjusz to zauważył.
– Mimo wszystko, będę próbował – odwzajemnił uśmiech i pomógł mi wstać. A kiedy już staliśmy razem, patrząc sobie w oczy, Lucjusz mnie przytulił, a potem jeszcze raz spojrzał mi w oczy i pocałował mnie.
To był dobry pocałunek, jakby mówił: wszystko będzie dobrze.

~*~

Minął tydzień. Rzadko widywaliśmy się przez ten czas z Lucjuszem, ponieważ on prawie nie wracał z pracy do domu. Po rozprawach, kiedy został uniewinniony, dostał posadę w Ministerstwie Magii. Jego szefem był teraz Arthur Weasley. Kiedy mi to powiedział, nie mogłam przestać się śmiać. Trochę się wtedy na mnie obraził. Ale czy ktokolwiek byłby w stanie zachować powagę? Lucjusz twierdził, że to tylko tymczasowe, że nie mogą zatrudnić go na innym stanowisku, ze względu na jego przeszłość. Zawsze jednak wspomnienie o Arturze Weasleyu, którym mój mąż zawsze gardził, jako jego szefie, wywoływało uśmiech na mojej twarzy.
Weszłam do sypialni i od razu zobaczyłam na łóżku żółtą kopertę. Na wierzchu znajdowała się biała karteczka. Wzięłam ją do ręki i wstrzymałam oddech.

W tej kopercie znajduje się adres naszego syna. Użyłem wszystkich wpływów w ministerstwie, żeby go zdobyć. Ja nie jestem jeszcze w stanie się z nim zobaczyć. Mam nadzieję, że rozumiesz.
 Kocham, Lucjusz.

Stłumiłam okrzyk podniecenia. Chwyciłam kopertę i wysypałam jej zawartość na łóżko. W środku znajdowała się druga biała kartka i mniejsza koperta. Najpierw wzięłam do ręki kartkę. Draco mieszkał teraz w Londynie. Uśmiechnęłam się i otworzyłam drugą kopertę. Wyjęłam z niej mały liścik.

Najdroższa Cyziu,
Nigdy nie podziękowałem Ci, za bycie moją ostoją w tych najcięższych czasach. Nie przetrwałbym tego wszystkiego, gdybym nie miał Ciebie. Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem i wiem, że na Ciebie nie zasługuję.
Kocham Cię całym sercem,
Lucjusz.

Położyłam się na łóżku i zaśmiałam. Może jednak nie wszystko było stracone?

17 komentarzy:

  1. Podoba mi się. Będę czytać dalej. :3
    Kocham Malfoy'ów! Moja ulubiona rodzina. A do tego Dramione. No bosko! *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. #RóżoweCiasteczka
    To znowu ja :D
    Zacznę może od tego, bo zapomniałam o tym wspomnieć w poprzednim komentarzu, że masz genialną nazwę. Jak wpadłaś na Ciocię Bellę? ;) Bardzo pomysłowe.
    Teraz wracam do mego zadanie, które coraz bardziej mi się podoba i komentuję.
    W niesamowity sposób wciągnęłaś mnie w świat problemów Narcyzy. Oddajesz jej myśli, uczucia jakby były twoimi własnymi, co wcale nie jest łatwe.
    Pokazujesz świat tej ,,złej" strony w innym świetle. Malfoyowie nie mieli łatwo.
    Jak na razie jestem zachwycona, choć współczuje Narcyzie takiego męża... Ale to pokazuje tylko, że nikt nie jest idealny... Każdy ma coś za uszami, jak mówi moja mama :)
    Czytam dopiero pierwszy rozdział, a już jestem dumna z Narcyzy, że broniła Hermiony. I brawo dla Dracona, że się z nią związał! Jestem beznadziejną romantyczną jeśli chodzi o Dramione...
    Optymistycznym akcentem zakończyłaś rozdział, a ja takim samym - licząc, że kolejny rozdział mnie nie rozczaruje - żegnam się i lecę do 2 rozdziału.
    Pozdrawiam!
    Na bloga trafiłam dzięki Akcji Różowe Ciasteczka, polecam: www.rozowe-ciasteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że do mnie zawitałaś :)
      Ciocia Bella... hmm... zacznijmy od tego, że uwielbiam Helenę Bonham Carter. Jednak moja dusza należy do Narcyzy i być może dlatego tak łatwo(choć nie zawsze) pisze mi się z jej perspektywy. Wyjawiłam Ci sekret, Cyzia to ja (choć nie przeżyłam tyle co ona) ;) Dlatego też chciałam nazywać się Cyzią, ale niestety znałam juz w bloggerowym środowisku jedną dziewczynę o takim nicku i nie chciałam tak mnożyć tych Cyź ;) wtedy właśnie przeczytałam gdzieś, że Tom Felton ma scenariusz HP podpisany przez wszystkich członków obsady nazwiskami ich postaci, a Helena Bonham Carter podpisała się jako Auntie Bella. Od razu mi się to spodobało :) wystarczyło tylko spolszczyć i gotowe :)
      oczywiście, że jej broniła :) wierzę, że w każdym człowieku jest cząstka dobra, którą trzeba umieć odnaleźć. Na Narcyzę zadziałała wojna i możliwość utraty syna. Wciąż nie wiem co zadziała na Lucjusza ;)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. #RóżoweCiasteczka#SłoneCiacha
    Pierwszy rozdział za mną. Moim zdaniem jest nieco melodramatyczny ale jeśli taki był twój pomysł to dobrze. Nie jest nudno. Wciłgnęłaś mnie już kilkoma pierwszymi zdaniami... No może poza pierwszym bo jeśli dobrze mi się wydaje powinno być białe paWie nie pazie.
    Błędów nie widziałam no może poza powtórzeniami np. tutaj
    Zawsze jednak wspomnienie o Arturze Weasley’u, którym mój mąż zawsze gardził, jako jego szefie, zawsze wywoływało uśmiech na mojej twarzy.
    Czytało mi się lekko i szybko dlatego lecę dalej.
    pozdrawiam rapsodia89

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :) Pazie już poprawiłam, nie wiem co mi się ubzdurało, ale dziękuję za uwagę, bo sama bym się chyba nie zorientowała, że popełniłam błąd ;) Ach, no i te powtórzenia. Zawsze czytam każdy rozdział przed dodaniem, a i tak znajdzie się coś, co przegapię ;)
      Pozdrawiam i dziękuję, Ciocia Bella

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się pierwszy rozdział, tak samo jak i prolog.
    Mam nadzieję, że Lucjusz się zmieni i Cyzia wybaczy mu to wszystko co jej zrobił. :)
    Kurcze, chciałabym Cię dodać do obserwatorów, jednakże nie dam rady. :C
    Całuski i dużo weny, Cyzia. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za komentarz i miłe słowa :) Lucjusz... cóż, jak to on, będzie się upierał przy swoim, ale mając taką żonę będzie musiał przejrzeć na oczy ;) jeszcze tylko nie wiem czy Cyzia mu tak od razu wszystko wybaczy ;)
      Widzę, że jednak udało Ci się dodać do obserwatorów :) Pozdrawiam i również życzę dużo weny i szybko kolejnego rozdziału, Ciocia Bella :*

      Usuń
  5. Super blog !
    Tylko musiałaś tu wpleść Darmione ?
    A, skoro lubisz Bellę to zapraszam. http://bellatrix-smierciojadka.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) Dramione... cóż, chciałam pokazać, że Draco się zmienił, że nie jest już tym chłopczykiem ślepo wierzącym w zasady ojca :) Ale spokojnie, za bardzo szanuję to, co napisała pani Rowling, żeby nadzwyczajnie naginać fabułę i w końcu wszystko wróci na właściwe tory ;) A na bloga z chęcią zajrzę, kiedy tylko będę miała chwilę czasu :) Pozdrawiam, Ciocia Bella ;*

      Usuń
  6. Aww.... Rozpływam się -
    Straaaaasznie słodki jest ten rozdział :3
    Cyzię polubiłam całkiem niedawno. Kiedy uświadomiłam sobie,że nie jest taką do cna zepsutą postacią... Gorszą jest matka Syriusza... Ale to tak na marginesie XD
    Assarii Cleto

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem! Dotarłam w końcu do Ciebie! Wybacz, że tyle mi to zajęło, ale w zamian planuję skomentować KAŻDY rozdział ;) Mam nadzieję, że się cieszysz ;)

    Bardzo podoba mi się początek, jest cudowny! Wypunktowanie białości od razu przykuło moją uwagę i sprawiło, że zaczęłam pozytywnie myśleć o tym opowiadaniu. Zaczęłam je czytać z pozytywnym nastawieniem.

    Podoba mi się postawa Narcyzy, rok po wojnie, a ona dopiero jakby uwolniła się, pozwoliła, by wszystko, co w sobie trzymała w końcu wyszło na światło, dała upust emocją. Świetnie, że w końcu zrozumiała, że jej miłość nie wystarczy, że tyle lat dawała coś od siebie, a nic nie dostawała prawie w zamian.

    Osobiście trochę czuję jakbyś bardzo szybko szła z tą akcją w pierwszym rozdziale. Możliwe, że to tylko moje takie wrażenie :) Biegnę czytać zaraz dalej ;)

    Nie lubię muzyki na blogu... Nie przeszkadza mi jak się sama nie włącza, ale pamiętam jak zresetowała mi się przeglądarka, miałam otwarte u Ciebie chyba z pięć czy sześć zakładek i nagle każda muzyka zaczęła mi w innym czasie grać. A z winampa puszczał swoją. Nie mogłam nic zrobić bo zawiesił mi się komputer, musiałam zrobić hardreset... Rozumiem, że fajna piosenka, dobrze dobrana - ale pozwul czytelnikowi zadecydować czy sam chce ją posłuchać - nie narzucaj mu jej :) Wiem, że wiele osób to odrzuca.
    Jeszcze co do wyglądu - masz śliczny szablon! Szabloniarka spisała się bardzo dobrze. Psuje tylko jego efekt ta kolorowa czcionka po lewej stronie ;) Może lepiej wstawić jakieś przerywniki pomiędzy?

    Za to czcionka dobrana w treści jest idealnie - czyta mi się dobrze, nie bolą mnie oczy, nie męczą się :)
    A, jeszcze jedna sprawa - zmieniasz bardzo często sposób pisania - raz dajesz dywizy, raz półpauzy. Może nie zauważyłaś, ale możesz to szybko poprawić używając ctrl+f i podmieniając :)

    Gdybyś miała opcję obserwowania blogspota byłabym bardzo wdzięczna (nie chodzi mi o google plusa :))

    Pozdrawiam,
    Rzan. :)
    Rzan tłumaczy i komentuje

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne. Cudowne. Inaczej tego nie ujmę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się zabieg z „białym”. Mocno pasujące do Lucjusza i, cóż, pierwsze co, to pomyślałam właśnie o nim. Lucjusz jest jedną z tych postaci, które w prosty sposób (i jednocześnie mocno skomplikowany) można opisać jednym słowem: biały. Można bardzo wiele na jego temat mówić, eseje pisać, rozwodzić się nad jego psychiką, wyborami, hobby, zamiłowaniem do pawi etc., ale wystarczy napisać biel i wiadomo, o kogo chodzi.
    „Lata strachu, setki nieprzespanych nocy, ciągły lęk o życie tych, których kocham. Właśnie to przyniosło mi małżeństwo z Lucjuszem. Oczywiście bywały też wspaniałe, szczęśliwe momenty. Jak narodziny Dracona, czy nasz ślub, ale tych złych chwil było dużo więcej.” Po momenty zbędna kropka, bardzo brzydko wygląda, po Dracona bez przecinka i przed jak (po usunięciu kropki) również. I zgadzam się. Tych złych chwil było zdecydowanie dużo więcej. Podziwiam Narcyzę za siłę, którą w sobie musiała mieć, żeby to wszystko przetrwać. Była bardzo odważną i bardzo silną kobietą, kochającą matką ponad wszystko. Bardzo lubię jej postać, mimo że moją najukochańszą miłością jest, ech, Bellatrix. Ładnie prowadzisz jej myśli, to mi się podoba.
    „Nie spodziewałam się tutaj nikogo, a tym bardziej jego.” Dlaczego nie spodziewała się Lucjusza? To mnie ciekawi, a zostawiłaś to w próżni. Może też dlatego, że nie doczytałam jeszcze dalej (komentuję na bieżąco), albo dlatego, że po prostu tego nie wyjaśniłaś albo zostawiłaś dla czytelnika. Jeśli to drugie, to cóż, i tak się dziwę, że się go nie spodziewała. Sądzę, że Lucjusz chciałby spędzać mnóstwo czasu otoczony bielą i to nie dlatego, że tak było ładniej, ale dlatego, żeby choćby przez chwilę poczuć się naprawdę wolnym i czystym z czynów, jakich się dopuścił. No nic, czytam. :D
    Nie zapisuje się liczb, chyba że chcesz zapisać rok. Zamiast 25 powinno być „dwudziestu pięciu”.
    „Wcześniej wydawało mi się, że moja miłość wystarczy, że mogę kochać za nas dwoje. Przez jakiś czas to nawet działało. Ale w końcu dotarło do mnie, że oszukiwałam samą siebie.” Prawda. Narcyza kochała za wszystkich i podoba mi się, że to ujęłaś. Ona taka była, wrażliwa na ludzi, wrażliwa na piękno, wrażliwa na cierpienie. Po prostu, wrażliwa. I całkowicie niepasująca do świata, w jakim przyszło jej żyć.
    Och, świetna kłótnia między małżeństwem. Nie ukrywam, że trochę się bałam, że pod koniec Narcyza rzuci się w ramiona Lucjusza i wszystko będzie pięknie i ładnie. Cieszę się również (choć muszę przyznać, że przez atak blogaskowych Dramione ostatnio mocno się zmuszam do tego pairingu, który przecież halo, lubię!) że jest tutaj Dramione. Mam nadzieję, że i ten pairing będzie ładnie poprowadzony. Ach, no i jestem przezadowolona, że Lucjusz nie stracił mimo wszystko swojej osobowości. Dalej ma obiekcje do szlam i to lubię.
    Trochę mam też żal do Narcyzy, w końcu Lucek powiedział jej prawdę o Bellatrix. Odniosłam wrażenie, że Cyzia wybiela ją i jej czyny, no bo skoro umarła, to jak mogłaby inaczej mówić? Inaczej myśleć? Zawsze uwielbiałam ich relację, zdawała się być taka… prosta i taka siostrzana. Niemniej sądzę, że na tym polu to Lucuś miał rację, nie Narcyzka. Damn, kobieto. :D
    „- A co, jeśli ja już nie potrafię kochać ciebie? – spytałam.” Nieprawda, Cyźka. Nie no, serio, ona ma w sobie tyle miłości jeszcze, że starczyłoby jej na pokochanie świata :v.
    „To był dobry pocałunek, jakby mówił: wszystko będzie dobrze.” Aż się łezka w oku zakręciła. Jestem strasznie sentymentalna, więc nic dziwnego, że na ich małym pojednaniu zachciało mi się wzruszać. Bardzo ładnie to opisałaś, naprawdę. No, ja bym pewnie nawpychała jeszcze trochę emocji i możliwe, że opisów też, ale w twojej prostocie jest kwintesencja. I właśnie ona robi tutaj całą robotę.
    „Dostał posadę w ministerstwie magii.” Ministerstwo Magii wielkimi literami.
    „Jego szefem był teraz Arthur Weasley.” Haha, też się trochę podśmiewuję teraz, ale cieszę się, że właśnie jego postawiłaś na stanowisku szefowskim. Mocno pasujące i w sumie nieco prześmiewcze, ale to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Ale czy Wy bylibyście w stanie zachować powagę?” Nie zaczynamy zdania od „ale”. Masz plus ode mnie za zachowywanie relacji bohater-czytelnik. To tak, jakby Narcyza rozmawiała ze mną, opowiadała mi historię. Rzadko kiedy można trafić na taką historię, gdzie używa się takiego zabiegu, także no.
      Liścik i fakt, że Lucjusz znalazł adres Dracona był takim jakby miodem kojącym radosny nastrój po wcześniejszym kawałku. I dobrze. Damn, kocham dramaty, ale cieszę się, że dałam twojemu opkowi szansę. Jest jeszcze sporo rozdziałów przede mną, ale wierzę, że nie zepsujesz tego. Bo nie zepsujesz, prawda? :D
      W każdym bądź razie, dobrze, że Lucjusz się nie chce jeszcze spotykać z synem, bo widać, że i temu bohaterowi dajesz czas i nie mogę doczekać się spotkania Narcyzy z synem. Będzie dramatycznie? OBY!

      Lecę dalej.

      Cosima xx

      PS. Błędów przecinkowych się trochę nazbierało, ale pozwoliłam sobie je pominąć. Chciałam się skupić wyłącznie na treści, a nie na wypisywaniu błędów.

      Usuń
  10. Super po prostu super no i Dramione !!! :) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Cyzie. Szukałam blogów o niej i lucku i znalazłam bardzo mu się ten rodział podoba widziałam że jest aż 37 (chyba) rozdziałów i będę czytać

    OdpowiedzUsuń

layout by oreuis