„Bez względu na to, co twierdzi ta kobieta, tu wcale nie
jest bezpiecznie.
Nie ma bezpiecznych miejsc, bezpiecznych prawd,
bezpiecznych sekretów.”
~Tobias Eaton
– Synku, jak się czujesz? – spytałam, podając mu szklankę wody.
Wiadomość o wypadku Dracona zwaliła mnie z nóg. Miałam wrażenie, że
wszystko waliło się po kolei. Najpierw przepowiednia, potem McGonagall a teraz
to. Wiedziałam, że ktoś chce zniszczyć moją rodzinę, wiedziałam dlaczego, nie
miałam jednak pojęcia, kto, a więc nie mogłam zrobić nic, by to powstrzymać.
Mogłam jedynie patrzeć, jak wszystko, co kocham, rozpada się na małe kawałki.
– Lepiej – powiedział Draco, usiłując się podnieść, jednak od razu mu
tego zabroniłam.
Nie wiedziałam dokładnie, co się stało ani kto stał za atakiem.
Wiedziałam tylko, że istniało duże prawdopodobieństwo urazu kręgosłupa, a więc
Draco musiał pozostać w pozycji leżącej, dopóki Uzdrowiciele nie uznają
inaczej.
– Mamo, mam już dość tego leżenia – jęczał. – Chcę stąd wyjść, chcę
złapać tego, kto to zrobił.
– Kogo, synku? Kogo chcesz złapać?