sobota, 23 czerwca 2018

Rozdział 49. Nic nie jest takie, jakie się wydaje


„Ludzi można zrozumieć tylko wtedy,
gdy się zna ich przeszłość.”~Guillaume Musso

Żeby zrozumieć, co kierowało Evelyn Poole, musimy znacznie zagłębić się w jej przeszłość. Mnie samej zajęło to dużo czasu i wciąż nie jestem pewna czy jestem w stanie udźwignąć brzemię, jakim jest poznanie prawdy. A jest ona okrutna i wstrząsająca, przeszywająca do szpiku kości i niemal niemożliwa do pojęcia. Musimy jednak zacząć od tego, że Evelyn Poole nie była tym, za kogo się podawała...
W noc, w której zgodziłam się wyjść za Jasona, Evelyn pojawiła się w drzwiach mojego gabinetu. Była blada i przerażona. Od razu kazaliśmy jej usiąść i daliśmy jej szklankę wody. Wypiła ją duszkiem i nerwowo odstawiła na biurko.
– Co się stało? – spytałam, siadając na rogu łóżka i patrząc na nią z niepokojem.
– To wszystko moja wina – wyszeptała. – Moja wina.
– Co takiego? Evelyn, co jest twoją winą? – Pytałam zdenerwowana.
– To przeze mnie umrzesz.

~*~

Evelyn Poole była wzorową uczennicą. Wychowana w rodzinie czystej krwi miała cały świat u swoich stóp. Mogła zostać wybitną, znaną czarownicą, mogła wyjść za mąż za czarodzieja czystej krwi i mieć z nim gromadkę równie czystokrwistych dzieci, mogła też zostać pierwszą kobietą na stanowisku Ministra Magii. Jednak jako szesnastoletnia dziewczyna podjęła decyzję, która wpłynęła na całe jej życie.
Zakochana w chłopaku ze swojej klasy zrobiła najgłupszą rzecz, jaką tylko mogła. Podała mu eliksir miłosny, a potem go uwiodła. Była jedną z najzdolniejszych czarownic tamtych czasów, więc żadnym problemem było dla niej wymazanie mu pamięci. Powtórzyła to jeszcze kilka razy, jednak w końcu z tym skończyła. Dotarło do niej, że eliksirem nie wzbudzi prawdziwej miłości, a wiedziała, że bez niego chłopak w ogóle by na nią nie spojrzał. Załamana, przestała chodzić na zajęcia, odsunęła się od przyjaciół. Z najlepszej uczennicy w szkole, opuściła się w nauce do tego stopnia, że groziło jej powtarzanie roku. 
I wtedy stała się rzecz nieoczekiwana. On, został poproszony o pomoc w nauce. Normalnie nie wykonałby tej prośby, nie uważał się za kogoś, kto powinien uczyć. Jednak było w niej coś, co go do niej ciągnęło. Już wtedy miał swoją małą armię, która mu służyła. Potrzebował jednak kogoś, kto byłby mu bezwarunkowo posłuszny, kto nigdy by go nie opuścił. Kogoś, kto powstałby z jego ciała i krwi. Potrzebował potomka i postanowił, że ona mu go dostarczy. 
Myślała, że ją kochał. Że będą razem i już nigdy nie będzie musiała używać na nim eliksirów. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, była szczęśliwa. Była pewna, że teraz już nigdy jej nie zostawi. Ukrył ją przed światem, powiedział o niej tylko dwóm najbardziej zaufanym sługom. Kazał dbać o nią i o dziecko. Sam zniknął z jej życia. Załamała, chciała uciec, była pewna, że nie pozwalają mu się z nią zobaczyć, nie wiedziała, że nie chciał jej już nigdy widzieć. Chciał tylko jej dziecka. Dziecka, które stworzył z idealnie czystokrwistą kobietą. 
Jednak kiedy Evelyn urodziła, wpadł w szał. Urodziła mu córkę. Nie chciał córki, pożądał syna. Uważał kobiety za słabsze i gorsze, nic niewarte. Prawie je zabił. Powstrzymała go tylko myśl, że miałby zabić coś, co sam stworzył. Wiedział, że nie mógł tego zrobić. To była stara magia. Zabijając swoje dziecko, osłabiłby siebie. Wydał więc rozkaz zabicia dziecka i jego matki. Nie wiedział jednak, że jeden z jego sług darzył dziewczynę sympatią i nie miał najmniejszego zamiaru pozbawić jej życia. Ukrył ją w Nieskończonym Lesie tak, by jego Pan nigdy jej nie znalazł. 
– Spałaś z Voldemortem?! – krzyknęłam zaskoczona i zniesmaczona.
– Nie – pokręciła głową Evelyn. – Spałam z Tomem Riddlem. Kiedy to się stało, nie miałam pojęcia o tym, kim zamierzał się stać. Byłam jeszcze uczennicą, on był niewiele starszy ode mnie, był przystojny i tajemniczy. Był tym, o czym marzyła każda dziewczyna w moim wieku.
– Przestań – syknęłam. – Mówisz o człowieku, który zniszczył połowę mojej rodziny, zrujnował moje małżeństwo, prawie pozbawił mnie mojego jedynego dziecka. Nie masz prawa mówić o nim w ten sposób. Nie w mojej obecności.
– Dobrze – zgodziła się. Dłoń Jasona zaciskała się na mojej. – Ukryli nas. To znaczy, Travers to zrobił. Pomagał nam przez ponad dwadzieścia lat.
– Zaraz zaraz – przerwałam jej. – Travers? Naprawdę uważasz, że uwierzę, że ten bezwzględny kat zlitował się nad tobą i twoim dzieckiem i pozwolił ci przeżyć?
– Taka jest prawda, Narcyzo. Wiem, co o tym sądzisz, sama bym w to nie uwierzyła, gdybym tego nie przeżyła, ale tak się stało. Może na zewnątrz był mordercą i służył dla Voldemorta, ale kiedy wracał do nas, był najwspanialszym mężczyzną, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Dobry i opiekuńczy. Traktował moją córkę jak swoją własną.
– Co się stało potem? Powiedziałaś, że opiekował się wami przez ponad dwadzieścia lat, co się stało potem?
– Voldemort upadł. Młody Potter go zniszczył. Śmierciożercy byli poszukiwani, musiał uciekać, ale w końcu i tak go dopadli. Dopiero kiedy uciekł z Azkabanu, wrócił do mnie. Ale nie był już sobą. Jakby zapomniał o wszystkim tym, co między nami było. Liczyła się dla niego tylko żądza krwi, nic więcej. 
– A co z twoją córką?
– Travers ją dopadł. To było po ucieczce z Azkabanu, kiedy zaczęła się druga wojna. Powiedział jej, kim była, kim miała się stać i skąd pochodziła. Nie uwierzyła mu. Nie od razu. Z czasem zaczęła mieć tajemnice, ukrywała przede mną coraz więcej. Nie wiedziałam już, kim była. Tak bardzo kochała tajemnice, że stała się jedną z nich. Opracowywała plan. Chciała go zabić. Voldemorta. Za to, że ją porzucił, że jej nie chciał. Zbliżyła się do niego. 
Kiedy mieszkałyśmy w ukryciu, miała wiele czasu, by uczyć się zaklęć i eliksirów, doskonalić swoje zdolności obronny i ataku. Nie wiem w jaki sposób, ale udało jej się porwać Augustusa Rookwooda. Zrobiła eliksir wielosokowy i piła go, zamieniając się w jednego z najbardziej zaufanych Śmierciożerców. Udało jej się, zbliżyła się do niego, poznała i pokochała. Nie tak, jak ja kochałam młodego Toma Riddle'a, ale jak ojca. Przez tych kilka miesięcy czuła, że odnalazła kogoś takiego jak ona. Wiedziałam, że nawiązała z nim kontakt, jakiego nigdy nie miała ze mną. Rozumieli się bez słów. Była w ciele mężczyzny, a mimo to wciąż była mu najbliższą osobą.
Wiedziałam, że nie było rzeczy, której by dla niego nie zrobiła. Całe jej życie toczyło się wokół niego, nie mówiła o niczym innym. Nie poznawałam jej. Nauczyła się zabijać i torturować. Nigdy nikogo nie kochała tak, jak jego. Oddała mu własną duszę. Wiedziałam, że straciłam ją na zawsze.
I wtedy pojawiłaś się ty. Bitwa o Hogwart zmieniła wszystko. Twoje kłamstwo ją zniszczyło. Jednym słowem, zniszczyłaś całe jej życie. Kiedy zobaczyła, że Voldemort został pokonany, jej życie również się skończyło. Zabiła Rookwooda. Podrzuciła jego ciało, żeby aurorzy pomyśleli, że zginął w bitwie.
– Ale Rookwood tak często u nas bywał... przyjaźnił się z Lucjuszem, ze mną...
– To nie był on. Poznawała was. Nie ufała ci od samego początku. Wiedziała, że możesz spowodować kłopoty. Jedna siostra uciekła ze szlamą, druga była najwierniejszą śmierciożerczynią, Salazar jeden wiedział, kim byłaś ty.
Biała sowa wpadła do mojej komnaty. Jason puścił moją dłoń i przeczytał list, który zrzuciła na jego kolana.
– Muszę iść – powiedział. – Jest jakieś zamieszanie w Ministerstwie.
– Uważaj na siebie – poprosiłam i pocałowałam go, kiedy się nade mną pochylił.
Po chwili Jason zniknął w kominku, a ja ponownie spojrzałam na Evelyn.
– Więc twierdzisz, że to się zaczęło wcześniej? 
– Wcześniej niż mogłabyś przypuszczać. Wszystko, co spotkało twoją rodzinę. Atak na Granger, twojego syna. Nawet to dziecko, które umarło na twoich rękach. To nie były przypadki. To nie były tylko nieszczęśliwe zrządzenia losu. Pamiętasz tę noc, kiedy dłonie Lucjusza zacisnęły się na twojej szyi?
Pokiwałam głową, przełykając głośno ślinę.
– Myślałam... Myślałam, że to Daniel...
– Oczywiście, że tak myślałaś. Miałaś tak myśleć. Naprawdę uważasz, że ta marna namiastka mężczyzny byłaby zdolna do czegoś takiego? Niczego by nie zrobił, gdyby ona tego nie chciała. Nic by się nie wydarzyło, gdyby nie ona.
– Kłamiesz – syknęłam. – Daniel był obłąkany!
– Naprawdę? – zaśmiała się. – To była ona! To wszystko ona! Nawet to, że na tym palcu znajduje się teraz ten piękny, wielki pierścionek, którego przy okazji ci gratuluję, jest jej decyzją. Naprawdę, jeszcze tego nie zrozumiałaś? Życie nas wszystkich zależy od niej. Od jej woli i planu zemsty. Jestem pewna, że wolałabyś teraz, gdybyś jednak nie skłamała na temat Pottera. Ja też bym wolała, żeby tak właśnie było. Oszczędziłoby to wiele niewinnych żyć – mówiła spokojnie.
 Nie wytrzymałam i wściekła podeszłam do niej.
– Kim ona jest?! – wrzasnęłam. – Powiedz mi wreszcie, kim jest twoja córka! – krzyknęłam, wyprowadzona z równowagi.
– E... – zająknęła się Evelyn, przerażona moim nagłym wybuchem. Nie zdążyła jednak skończyć, ponieważ w tym samym momencie przez ścianę przeniknął srebrny łabędź. Usłyszałam tylko dwa krótkie słowa, wypowiedziane aksamitnym głosem Jasona:
Zaczęło się. 
I to był początek końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

layout by oreuis