sobota, 7 lipca 2018

Rozdział 50. Chaos


„Dobre wróżby mają szanse się spełnić, złe spełniają się zawsze.” ~Artur Konert

Chaos… Z definicji nie da się go kontrolować. Kiedy zapanuje, cały porządek i wszelkie plany są bezużyteczne. Nie da się przewidzieć, co może wyniknąć z chaosu. Jedyna pewna rzecz, którą przynosi, jest zniszczenie, które po sobie pozostawia.
Kiedy srebrny patronus rozmył się w powietrzu, zapomniałam o wszystkim. Rozmowa z Evelyn, jej córka, wszystko to nie miało już znaczenia. W głowie miałam tylko instrukcje, których udzielił mi Jason.
Wybiegłam z sali i pobiegłam do gabinetu dyrektorki. Od czasu balu starałam się nie wchodzić jej w drogę, aby nie doszło między nami do kolejnej kłótni.
– Pani dyrektor, już czas – powiedziałam, kiedy zaprosiła mnie do swojego gabinetu.
Kobieta spojrzała na mnie zmęczonymi, przerażonymi oczami i powiedziała tylko jedno krótkie zdanie:

sobota, 23 czerwca 2018

Rozdział 49. Nic nie jest takie, jakie się wydaje


„Ludzi można zrozumieć tylko wtedy,
gdy się zna ich przeszłość.”~Guillaume Musso

Żeby zrozumieć, co kierowało Evelyn Poole, musimy znacznie zagłębić się w jej przeszłość. Mnie samej zajęło to dużo czasu i wciąż nie jestem pewna czy jestem w stanie udźwignąć brzemię, jakim jest poznanie prawdy. A jest ona okrutna i wstrząsająca, przeszywająca do szpiku kości i niemal niemożliwa do pojęcia. Musimy jednak zacząć od tego, że Evelyn Poole nie była tym, za kogo się podawała...
W noc, w której zgodziłam się wyjść za Jasona, Evelyn pojawiła się w drzwiach mojego gabinetu. Była blada i przerażona. Od razu kazaliśmy jej usiąść i daliśmy jej szklankę wody. Wypiła ją duszkiem i nerwowo odstawiła na biurko.
– Co się stało? – spytałam, siadając na rogu łóżka i patrząc na nią z niepokojem.
– To wszystko moja wina – wyszeptała. – Moja wina.
– Co takiego? Evelyn, co jest twoją winą? – Pytałam zdenerwowana.
– To przeze mnie umrzesz.

sobota, 9 czerwca 2018

Rozdział 48. Wschodni wiatr


 „A może szczęście to jest coś, do czego możemy tylko dążyć. I możemy właściwie nigdy go nie osiągnąć. Choćby nie wiem co.”~ Chris Gardner 

Zbliżał się maj. Kwiaty kwitły, drzewa się zieleniły, w powietrzu unosił się zapach kwitnącej wiśni. Uczniowie przesiadywali na błoniach, śmiali się, rozmawiali, uczyli do egzaminów, a niektórzy śmiałkowie wskakiwali nawet do jeziora. Robili to jednak z marnym smutkiem, ponieważ zaraz byli wyciągani na brzeg przez Wielką Kałamarnicę. 
– O czym myślisz? – spytał Jason, obejmując mnie od tyłu. Stałam przy oknie mojego gabinetu, wyglądając na siedzących z książkami Krukonów.
– Spokój – powiedziałam zaniepokojona. – A stanie się to, kiedy wszyscy poczują się bezpieczni – powtórzyłam słowa przepowiedni. – To się stanie wkrótce, Jason, wiem, że to już blisko.
– Ile razy już ci to mówiłem? Nic się nie stanie. Przepowiednie nie zawsze się spełniają. Wierzę, że ta się spełni.
– Dobre przepowiednie mają szansę się spełnić. Złe, spełniają się zawsze. A ta jest najgorsza ze wszystkich.

sobota, 26 maja 2018

Rozdział 47. Porozmawiaj ze mną!


„Los czasem rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą”~Paulo Coelho


Tęskniłam.
Nie chciałam tego przyznać. Nie chciałam o tym myśleć. Ale taka była prawda. Tęskniłam i nie mogłam temu zaprzeczyć. Pustka w sercu, którą tylko Jason był w stanie wypełnić, nie pozwalała mi normalnie funkcjonować. Potrzebowałam go. Nienawidziłam samej siebie, że od razu mu nie wybaczyłam, że nie zapomniałam. Oddałabym wszystko za jego obecność, za dźwięk bicia jego serca, za spokojny oddech i rozpalone ciało. Chciałam wszystkiego tego, z czego zrezygnowałam, kiedy go odrzuciłam.
Takie były noce. Bezsenne godziny spędzone w pustym łóżku. To właśnie wtedy najbardziej mi go brakowało. Przyzwyczaił mnie do swojej obecności, a potem zniknął. Zranił mnie.

sobota, 12 maja 2018

Rozdział 46. Nie pozwolę ci dzisiaj umrzeć

„Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło”~Gabriel García Márquez

Jason pojawił się w moim pokoju, kiedy leżałam skulona w fotelu, wypłakując sobie oczy.
– Co się stało? – spytał zaniepokojony. – Coś z Draco?
Podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu. Natychmiast go odtrąciłam.
– Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam.
Nie odwróciłam głowy, nie spojrzałam na niego. Nie mogłam na niego patrzeć.
Na początku był zdezorientowany, nie rozumiał, co się stało, co spowodowało moje zachowanie.
– Narcyzo...
– Wszystko słyszałam! – wrzasnęłam tak nagle i tak głośno, że przestraszyłam samą siebie. – Całą rozmowę z Hogginsem! Ufałam ci, a ty mnie okłamałeś!

sobota, 28 kwietnia 2018

Rozdział 45. Ona po prostu chce być pożądana!


„Bez względu na to, co twierdzi ta kobieta, tu wcale nie jest bezpiecznie.
Nie ma bezpiecznych miejsc, bezpiecznych prawd, bezpiecznych sekretów.”
~Tobias Eaton

– Synku, jak się czujesz? – spytałam, podając mu szklankę wody.
Wiadomość o wypadku Dracona zwaliła mnie z nóg. Miałam wrażenie, że wszystko waliło się po kolei. Najpierw przepowiednia, potem McGonagall a teraz to. Wiedziałam, że ktoś chce zniszczyć moją rodzinę, wiedziałam dlaczego, nie miałam jednak pojęcia, kto, a więc nie mogłam zrobić nic, by to powstrzymać. Mogłam jedynie patrzeć, jak wszystko, co kocham, rozpada się na małe kawałki.
– Lepiej – powiedział Draco, usiłując się podnieść, jednak od razu mu tego zabroniłam.
Nie wiedziałam dokładnie, co się stało ani kto stał za atakiem. Wiedziałam tylko, że istniało duże prawdopodobieństwo urazu kręgosłupa, a więc Draco musiał pozostać w pozycji leżącej, dopóki Uzdrowiciele nie uznają inaczej.
– Mamo, mam już dość tego leżenia – jęczał. – Chcę stąd wyjść, chcę złapać tego, kto to zrobił.
– Kogo, synku? Kogo chcesz złapać?

sobota, 14 kwietnia 2018

Rozdział 44. Ostatni taniec

Dzisiaj dedykacja wyjątkowo dla mojej wychowawczyni z liceum, której słowa zainspirowały mnie do napisania tego rozdziału :D teraz już wiecie, jak dawno temu to wszystko zaplanowałam i jak dawno temu to powinno być opublikowane, bo maturę pisałam w 2016 roku xd


– Uwielbiam, kiedy pierwszą rzeczą, którą widzę po przebudzeniu, jest twoja twarz – uśmiechnął się Jason, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
– Całe szczęście, że zdążyłam wstać wcześniej, żeby nałożyć makijaż – zaśmiałam się. – Gotowy na ostatnią lekcję walca? – spytałam, wstając z łóżka.
– To już dzisiaj? Myślałem, że mamy jeszcze kilka dni.
– Nie możemy mieć jeszcze kilku dni, bo bal jest jutro – spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Przeważnie zdawał sobie sprawę z tego, jaki mamy dzień. – Wszystko w porządku?
layout by oreuis